18 lutego 2024

20% - wycinać czy wyróżnić? (głos w prekonsultacjach zmian w podstawie programowej)

Proponuję, żeby decyzję, które 20% treści wykreślić z podstawy programowej, podejmował nauczyciel a nie minister, zaś na poziomie ministerialnym zapadła decyzja jedynie o wyróżnieniu tego, co jest najważniejsze, co powinno na pewno pozostać i być eksponowane w procesie nauczania. 

W publicznej dyskusji o propozycji zmian w podstawie pojawiają się obecnie głosy nauczycieli akurat przywiązanych do jakiegoś drobnego proponowanego do skreślenia sformułowania. Warto im odpowiedzieć, że mogą przecież nadal danego zagadnienia uczyć, mogą o nie poszerzyć realizowany przez siebie program, zaś pozwolić im pominąć tam coś innego, co akurat ich uwiera, jest dla nich, w ich szkolnych realiach trudne do realizacji. Dobrze byłoby, aby ta możliwość dotyczyła wszystkich przedmiotów i dziedzin edukacyjnych, także wczesnej edukacji.
 

Wiem z własnego doświadczenia, ile napięć i awantur powoduje zajęcie się zmianą podstawy programowej. Jest oczywiste, że obecna podstawa programowa jest przeładowana, że młodzież - szczególnie w klasach VII i VIII oraz w liceach - jest nadmiernie przeciążona. Wrażliwsze jednostki, obciążone oczekiwaniami rodziców i nauczycieli, miewają kłopoty ze zdrowiem psychicznym.

Natomiast samo zapisanie czegoś w podstawie programowej, nie wkłada przecież tego automatycznie do głów całego społeczeństwa. Najwyżej niektórzy nauczyciele starają się to jakoś zmieścić wśród zagadnień, o których wspominają na lekcjach, wpisują to autorzy do podręczników, ale do tego, aby zapamiętał to każdy uczeń, droga jest daleka. Przecież nie pamiętamy wszystkiego, o czym kiedyś wspominali nasi nauczyciele.

Tymczasem zastępy rozdzierających szaty nad każdym drobnym zagadnieniem skreślanym lub dodawanym do podstawy zawsze będą duże, choćby z powodu przywiązania do obecności niektórych zagadnień w tradycji szkolnej. Co parę lat (myślę, że nie częściej niż co 10) potrzebny jest pewien namysł i pewna aktualizacja wiedzy, którą chcemy przekazywać w szkołach. Jednak jest to też koszt i wysiłek być może nie najbardziej obecnie potrzebny. Jeśli wymiana wszystkich podręczników była stosunkowo niedawno, lepiej środki, które mamy w systemie oświaty, przeznaczyć na mądre wspieranie uczniów i nauczycieli, aby bardziej podmiotowo się w szkole dziś poczuli.

Proponuję zamiast rozporządzeniem dokonać skreśleń i korekt tych różnych wzbudzających emocje około 20% szczegółów, raczej znaleźć wśród treści podstawy około 20-30% najważniejszych treści do podkreślenia i zapisać ogólnie, że poza potrzebną realizacją tych podkreślonych treści, nauczyciel ma prawo dokonać wyboru pozostałych zagadnień, jego zdaniem najistotniejszych z punktu widzenia potrzeb poszczególnych uczniów i wtedy ich poinformować o wymaganiach najbardziej niezbędnych do uzyskania promocji.

Mamy wielu mądrych, dobrze wykształconych nauczycieli. Jeśli widzą oni, że szczegółów zapisanych w podstawie programowej jest obecnie dla przeciętnego ucznia zbyt dużo, spróbujmy im zaufać, aby po prostu sami wybrali zagadnienia z ich punktu widzenia najważniejsze, kluczowe dla ich dziedziny wiedzy, najbardziej potrzebne do kontynuowania nauki, być może takie, którymi potrafią najbardziej zaciekawić uczniów. Na przykładzie zagadnień przez siebie wybranych na pewno łatwiej i z większą pasją dadzą radę nauczyć rozumowania w naukach przyrodniczych, logicznego i krytycznego myślenia w analizie danych i źródeł, sprawnego i precyzyjnego wypowiadania się w mowie i piśmie na różne tematy w języku ojczystym i obcych. Zaproponujmy wspólne realizowanie przez nauczycieli zapisanych w podstawie programowej najważniejszych celów, bez nadmiernego przywiązywania się do wszystkich - zamieszczonych tam i także w podręcznikach - szczegółów.

Naprawdę lepiej, aby znając swoich uczniów, swoje środowisko lokalne, decyzję o rozkładzie akcentów na poszczególne treści podstawy, podjął - i miał prawo podjąć - nauczyciel, w ramach dostosowywania wymagań do aktualnych możliwości i potrzeb swoich uczniów i swojego środowiska. Przecież wolno i można w szkole dostosowywać wymagania do tych potrzeb. Niech zdrowy rozum nauczyciela podpowie, co potrzebne jest Jasiowi, a co Małgosi, czym się interesują, na ile są przeciążeni, jakie mają predyspozycje czy trudności. Być może przy tym znajdą razem zagadnienia szczególnie nurtujące społeczność lokalną, pomagające w niej żyć, dlatego najbardziej potrzebne, aby dobrze funkcjonować w konkretnym miejscu.

Zamiast poświęcać czas i energię na dyskusję o skreśleniu lub dodaniu jakiegoś zdania do podstawy programowej, po prostu zaufajmy nauczycielom, dajmy im możliwość bardziej twórczego i autonomicznego podejścia do swojej pracy, wspierajmy uczniów i nauczycieli przy tym.